Back to the future… or back to the past?

At the turn of November and December I’ve started to write my daily report, when I got back my flow, I stopped writing my daily reports.. and today at 24.03 I again feel fluffy and without any motivation to get out from my comfort zone. Actually it so comfy here… who could be is so stupid, to decide to get out from „comfyzone”? Only those, who has to (because someone forced them) or those, who wants change in life or so. It sounds so wheeze (oklepane), that almost no one believe in that shift (you know what I mean :D). If you want it, then you are doing it, no matter what. If you don’t want it… than you stay whereever you are. Want to stop watching crap in TV – you switch of TV, and move on. This is not „comfyzone”, only – you had enough of watching – and decided to do something else maybe better than that. So you can call this as a progress, „well I’ve something more attractive to do, so 'll do it instead of that”. When you have clear goal, or passion to do something, than no matter of what – there is no any possibility, which could stop you to doing this – every cell of your body is steered (or focused) to aim this goal. BUT goal it is not some general end result – like (common example), „I want to be freaking rich”, only, let say, until end of year I want to have 1 000 000 $ on my account and I have very concrete plan how to achieve it piece by piece – that’s why planing is so important.

Back to topic – recently or long since my inner morale has collapsed… my self-development highly decreased – in general I want to grow, or may I say my ego wants it? Or do I want to? (About ego later on). What is my goal? I have some overall goal (i.e to be rich)… but it’s not exactly designated / specified piece by piece. That’s why I wasn’t motivated to continue my commitment (which was daily writing on blog). Now after 3 month I’m nowhere… only 3 month older and somehow wasted my time.

Today is 25th of march I woke up at 4:10 (after 5hrs of sleeping – today was time switching to summer time). After I woke up, I prayed and after it I was struggling – go to sleep or maybe work.. I know I’ve a lot of work to do maybe its overwhelming or so, and unexpectedly I didn’t want to sleep. However I was wondering – work or go back to the warm bed… and… I return to my „comfybed”… but inside of me there was a small fighting – between ego(?) or me or whoever or whatever is inside me… maybe some failure cell – but in short – 80% of me wanted to do something, work, do the stuff, also I had some plan to go to ice swim on sunrise and to the swimming pool to sauna, and 20% of rest – nah sleeping is better… still I had in my mind, that whenever, after morning prayer, I go back to sleep and I hate it. I don’t want to do it… but it so nice, to land in warm bed… and fall back sleep. And after waking up – I have guilty conscience (wyrzuty sumienia), that I’ve again screwed up, and postponed my journey to be better – maybe it was related that I haven’t or that I didn’t want to do it anything better than sleep. Sleep is good to get back your strengths (or reenergise), but not instead of doing something/work/or so – and here comes the final thought if you don’t have any plans to do something interesting or inspiring what is related to your passion, hobbies – than you wasting your most valuable currency which is your time here. With every second we are coming closer to our termination of journey on earth (I avoid to use term of death, I believe that after it we are going back to home :)). Do I want to end my journey happy or sad? I could end well-rested if I pick „comfybed” instead of pursue/fulfill my plans – this for sure. But do I want it? Hell no! I want to realize my plans BUT I’ve to know exactly what I want to achieve… other way I’ll go back to „comfyzone” ’cause I don’t have anything better to do… (because I don’t have detailed plan). This is vicious circle… which has to be stopped.

So I deciding (once again) to do my own dailies – where I’ll report / meter what I did, what I’ve accomplished – to stay focused and improve myself to better me. Each day I’ll plan next day + will report I’ve done today – „life scrum” with dailies, refinements and retrospective – with whole cycle – good idea ;). OK – so let’s begin my journey from NOW – because NOW is the best time to start anything – always!


Wersja polska dla sprawdzenia mojego angielskiego… przetłumaczyłem tekst z angielskiego na polski w google translatorze i przeredagowałem bo trochę głupot napisałem

Na przełomie listopada i grudnia zaczęłam pisać codzienny raport, kiedy ponownie poczułem motywację i efektywnie zarządzałem czasem, przestałem pisać dzienne raporty – ale dzialałem z pracą. Dziś jest 24.03 znów czuję się jak flak i bez żadnej motywacji, by wyjść z mojej wygodnej strefy komfortu. W sumie wygodne jest tutaj … kto byłby tak głupi, aby zdecydować się wyjść z „comfyzone”? Tylko ci, którzy muszą (bo ktoś ich zmusił np zwalniając z pracy) lub ci, którzy chcą zmiany w życiu. Brzmi tak oklepane, że prawie nikt nie wierzy w to g…. Jak ci się podoba, to siedzisz w tej strefie komfortu a jak nie, to zniej wychodzisz (pytanie, czy to jest nadal strefa komfortu. Chcesz przestać oglądać gówno z telewizji – wyłączasz telewizor i idziesz dalej coś ciekawego zrobić. To nie jest „comfyzone”, tylko – miałeś dość oglądania – i postanowiłeś zrobić coś innego, może nawet lepszego – trochę to spłyciłem – ale chodziło mi o długotrwałe oglądanie tv 😀 Można to nazwać postępem, „cóż, mam coś bardziej atrakcyjnego do zrobienia, więc zrobię to zamiast tego”. Kiedy masz jasny cel lub pasję, aby coś zrobić, bez względu na wszystko – nie ma żadnej siły, która mogłaby cię powstrzymać – każda komórka twojego ciała jest nakierowana, aby zrealizować ten cel. ALE celem nie jest jakiś ogólny efekt końcowy – jak (typowy przykład), „chcę być szalenie bogaty”, tylko, powiedzmy, do końca roku chcę mieć 1 000 000 $ na moim koncie i mam konkretny plan działania, jak to osiągnąć, krok po kroku – dlatego planowanie jest tak ważne – bez

Powrót do tematu – niedawno lub dawno minęło moje wewnętrzne morale … moje samodoskonalenie bardzo się zmniejszyło – generalnie chcę się rozwijać, czy mogę powiedzieć, że moje ego tego chce? Czy ja chcę? (O ego później). Jaki jest mój cel? Mam jakiś ogólny cel (tj. Być bogatym) … ale nie jest to dokładnie określony / określony kawałek po kawałku. Dlatego nie byłem zmotywowany do kontynuowania mojego zobowiązania (co było codziennym pisaniem na blogu). Teraz po 3 miesiącach nigdzie nie jestem … tylko 3 miesiące starszy i jakoś zmarnowałem mój czas.

Dziś jest 25 marca Obudziłem się o 4:10 (po 5 godzinach snu – dziś był czas przejścia na czas letni). Po przebudzeniu się pomodliłem, a potem walczyłem – idę spać, a może pracuję. Wiem, że mam dużo pracy, może to przytłaczające i niespodziewanie nie chciałem spać. Jednak zastanawiałem się – pracuję lub wracam do ciepłego łóżka … i … wracam do mojego „comfybed” … ale w moim wnętrzu była mała walka – między ego (?) Lub mną, a kimkolwiek lub cokolwiek jest we mnie … może jakaś komórka porażki – ale w skrócie – 80% mnie chciało coś robić, pracować, robić rzeczy, miałem też plan pójść do lodu na wschód słońca i na basen do sauny i 20% odpoczynku – nah spać jest lepiej … wciąż miałem w głowie, że kiedy po porannej modlitwie wracam spać i nienawidzę tego. Nie chcę tego robić … ale to takie miłe, wylądować w ciepłym łóżku … i zasnąć. A po przebudzeniu – mam wyrzuty sumienia (wyrzuty sumienia), które znowu spieprzyłem i przełożyłem moją podróż na lepszą – może to było związane z tym, że nie mam lub że nie chciałem tego robić lepiej niż spać. Sen jest dobry, aby odzyskać swoje mocne strony (lub regenerację), ale nie zamiast robienia czegoś / pracy / lub tak – i tutaj przychodzi ostateczna myśl, jeśli nie masz żadnych planów zrobienia czegoś interesującego lub inspirującego, co jest związane z twoją pasja, hobby – niż marnujesz swoją najcenniejszą walutę, którą jest twój czas tutaj. Z każdą sekundą zbliżamy się do zakończenia naszej podróży na ziemi (unikam użycia terminu śmierci, wierzę, że po nim wracamy do domu :)). Czy chcę zakończyć moją podróż szczęśliwą lub smutną? Mogę zakończyć dobrze wypoczęty, jeśli wybiorę „comfybed” zamiast realizować / realizować swoje plany – to na pewno. Ale czy tego chcę? Do diabła, nie! Chcę zrealizować moje plany, ALE muszę dokładnie wiedzieć, co chcę osiągnąć … w inny sposób powrócę do „comfyzone”, bo nie mam nic lepszego do roboty … (ponieważ nie ma szczegółowego planu). To błędne koło … które musi zostać zatrzymane.

Więc decyduję się (po raz kolejny) robić własne dzienniki – gdzie będę raportować / mierzyć to, co zrobiłem, co osiągnąłem – pozostać skupionym i poprawić siebie, by poprawić mnie. Każdego dnia planuję następny dzień + będę relacjonować, co dziś zrobiłem – „życie scrum” z dziennikami, udoskonaleniami i retrospekcją – z całym cyklem – dobry pomysł;). OK – zacznijmy więc moją podróż od TERAZ – ponieważ TERAZ to najlepszy czas, aby zacząć cokolwiek – zawsze!

Rafath Khan

Tu powinien być pean na moją cześć, jaki to wspaniały jestem i jakimi niezwykłymi problemami się zajmuję, ale prawda jest taka, że jak każdy człowiek - mam swoje wady i może jakieś zalety. Są momenty, kiedy mam odpowiednią ilość zasobów psychoenergetycznych i mogę przenosić góry, a są niestety i takie momenty, kiedy mi się nawet z łóżka wstać nie chce... nie może tak źle nie jest, ale chętnie bym sobie pospał dłużej... Niemniej jednak, gdy uda się pokonać siebie - satysfakcja jest, ale potem przychodzą kolejne rzeczy, z którymi trzeba się zmierzyć... a na nie, niestety, energii może nie starczyć i tu właśnie wkracza tzw samodyscyplina - powinieneś usiąść i zrobić to coś, a nie siedzieć na kanapie i zajadać się słodyczami i oglądać jakiś nieciekawy serial czy film dla spalenia swojej najważniejszej waluty świata... czasu, którego nie da się odzyskać. I właśnie o tej samodyscyplinie traktować będę na tym blogu + kilka innych tematów, które są mi potrzebne do pracy

Może Ci się również spodoba